Media i dietetycy nawołują nas do picia wody na potęgę. Czy pochłanianie na siłę 8. szklanek wody dziennie jest zdrowe?
Osobiście nie jestem w stanie wypić 8. szklanek wody dziennie, nawet jeśli kilka z nich ukrywa się pod postacią kawy czy herbaty. Po prostu nic z tego, bo zwyczajnie pęknę! Moja frustracja wynikająca z niemożności realizacji tego zadania długo rosła…
Pragnienie i głód, które człowiek czuje od zarania dziejów to cudowny sygnalizator potrzeb organizmu i mechanizm umożliwiający przetrwanie ludzkości. Pragnienie czujemy, gdy organizm chce wody, a głód, gdy chce pożywienia. Proste i logiczne. Ale od dłuższego czasu nakazuje nam się w kółko pić wodę w dużych ilościach, najlepiej bez czekania na uczucie pragnienia, które to rzekomo jest już objawem odwodnienia. A przecież pić się chce właśnie po to, aby uniknąć odwodnienia! Tak to zaprojektowała natura jakieś miliony lat temu. No dobrze, skoro mam już pić tę wodę na siłę, to czy analogicznie nie powinnam również jeść na siłę, zanim poczuje głód np. osiem razy dziennie?
Im więcej o tym myślałam, tym więcej zapalało się w mojej głowie zielonych lampek…
- Czy są naukowe badania, które mówią, że należy pić 8 szklanek dziennie?
- Jak ludzie radzili sobie do tej pory bez litrowych ilości wypijanej wody ?
- Jak przeżyli moi rodzice, którzy zawsze pili tyle, ile im się chciało (mało) i dziś w wieku 80 lat mają się świetnie?
- Jak funkcjonują mieszkańcy np. Afryki w miejscach, gdzie woda jest reglamentowana i piją przez całe życie naprawdę niewiele?
- Skoro mam pić na siłę, to analogicznie, może powinnam też na siłę jeść?
- A dzieci? Polegają przecież tylko na swoim instynkcie. Niemowlak wypije, tylko tyle ile chce. Nie ma szans, by pił na siłę.
- Wreszcie, czy rozpowszechniane pseudonaukowe tezy o piciu wody litrami nie zbiegają się w czasie z wystartowaniem masowej produkcji butelkowanej wody przez wielkie koncerny?
Wodę pić musimy, to oczywiste, ale nie istnieje coś takiego, jak zalecana dzienna dawka jej spożycia. I zaskakujące jest to, że jak do tej pory, żaden lekarz na świecie oficjalnie nie orzekł, ile tak naprawdę powinno się jej pić. Dlaczego więc tak łatwo uwierzyliśmy, że mamy jej pić tak dużo? Myślę, że blef powtarzany sto razy, staje się prawdą.
Zdaniem dr Jamesa Hamblina woda jest takim samym składnikiem organizmu jak wszystkie pozostałe, które biorą udział w reakcjach chemicznych. Nie ma więc powodu, aby ingerować siłą w jej działanie i zwiększać nienaturalnie jej ilości w organizmie. Nie jest to korzystne dla organizmu, ba, woda w nieodpowiednich dawkach może być nawet śmiertelna. Bo nawadnianie organizmu nie polega na nieustannym piciu wody, ale na dbaniu o dostarczanie organizmowi składników potrzebnych do utrzymania jego równowagi.
Biegacze najtrudniejszych pustynnych ultramaratonów otrzymują na starcie dwie butelki wody, którą piją po kropelkach przez cały dzień ekstremalnego wysiłku w piekielnym słońcu. Za to, co godzinę, łykają tabletkę z solą. Jeśli ominą jedną dawkę znajdują się w śmiertelnym zagrożeniu. Tak ważne jest prawidłowe stężenie soli we krwi. Poziom wody i sodu musi być w równowadze. Dbają o to nerki, które pilnują tej delikatnej relacji. Wydalając z organizmu odpowiednio jasny bądź ciemny mocz. Kiedy wypacamy się lub pijemy za dużo wody, poziom sodu zaczyna spadać, co prowadzi do hipoanatremii objawiającej się np. nerwowością lub nadmierną sennością czy odrętwieniem. Znaczne wypłukanie sodu z organizmu na skutek wypicia za dużej ilości wody, w skrajnych przypadkach, powoduje nabrzmienie komórek w mózgu, co następnie daje objawy podobne do psychozy lub choroby dwubiegunowej.
Warto mieć też na uwadze fakt, że picie dużej ilości wody obciąża nerki, którym dokładana jest dodatkowa praca. Picie wody i sikanie wodą – czy to ma sens? Nie męcz swoich nerek, mają ważniejsze zadania.
Jak mogę sprawdzić prawidłowe nawodnienie organizmu?
Bardzo prosto. Popatrz na swój mocz, tak jak robili to nasi dziadkowie. W tej kwestii naprawdę nic się nie zmieniło. Barwa jasna oznacza prawidłowe nawodnienie, ciemnożółta zaś odwodnienie. Kolor moczu zależy od elektrolitów i azotu w nim zawartych. Wysokość ich stężenia tworzy kolor moczu.
Oznaką odwodnienia, oprócz koloru moczu, jest też ból głowy, gdy zwyczajnie zapomnimy o piciu w ciągu dnia. Także po alkoholowym wieczorze dnia poprzedniego, ból głowy mówi Ci, że nastąpiło odwodnienie, nim jeszcze dojdziesz do ubikacji.
To ile pić tej wody?
- Pij tyle, ile potrzebujesz. Twój organizm jest inteligentniejszy, niż myślisz. Sygnalizuje Ci cały czas swoje potrzeby. Zamiast wlewać na siłę kolejną szklankę wody, zaparz zieloną herbatę i delektuj się życiem. Zjedz zupę, wypij kawę czy kolejną herbatę ziołową lub owocową. Sięgając po owoce i warzywa również uzupełniasz wodę bo mają jej średnio 90%.
- Jeśli potrzebujesz naocznego dowodu, pij tyle wody, aby twój mocz był koloru jasnego, słomkowego
- Jeśli czujesz pragnienie podczas aktywności fizycznej, spokojnie, wydzielisz mniej potu i wolniej się schłodzisz, a wodę uzupełnisz po treningu. Nie musisz biegać i ćwiczyć z wodą w ręku, zwłaszcza jeśli twój trening nie przekracza godziny, ani nie jest wykonywany w 40. stopniowym upale. Udowodniono, że bieganie z butelką wody, która waży 0.5 kg obciąża jedną stronę ciała i prowadzi do asymetrii postury. Daruj to sobie.
- A jeśli łyknąć sobie większą dawkę wody, zrób to zaraz po przebudzeniu. Woda niech będzie lekko ciepła, z odrobina soku z cytryny. Rozrusza metabolizm i pomoże w przebudzeniu. Przed snem, jeśli nie lubisz ziołowych herbat, szklanka letniej wody także się sprawdzi, pod warunkiem że uda Ci się szybko zasnąć, zanim pilna potrzeba zmusi Cię do nocnego spaceru w kierunku łazienki.
Woda to cenny dar. Raczmy się nią tak często, jak tego potrzebujemy. Ale najpierw słuchajmy organizmu, który mówi, ile jej potrzebuje. Być może dotychczasowa regularność, z jaką stawiasz na swoim biurku herbatę czy wodę w zupełności wystarczy. Obserwuj siebie.