Nie kupuj samochodu na F, czyli o stereotypach w motoryzacji

20 stycznia 2020 Motoryzacja , , , , , , , , , ,

Niemieckie samochody są solidne, japońskie niezawodne, a wszystkie na „F” (Ford i wszystkie francuskie) są do d…

Wiele razy słyszeliście zapewne, że Passat i Golf to najlepsze samochody dla każdego, Toyota to szczyt niezawodności, Laguna – królowa lawet, a użytkownicy Alfa Romeo więcej czasu spędzają w warsztacie, niż w swoim samochodzie. Co kierowało ludźmi, by tworzyć te wszystkie stereotypy o markach i modelach samochodów?

Sąsiad sąsiadowi powiedział…

Nie starczyłoby czasu w życiu na osobiste sprawdzenie wszystkich dostępnych marek samochodów. Wyrabiamy więc sobie opinie o autach, których nie znamy, słuchając opowiadań innych. Zwykle są to historie znajomych lub znajomych naszych znajomych albo, co gorsza, handlarza, wciskającego nam niezawodnego Golfa po okazyjnej cenie.

Czy zatem wszyscy, co posiadają samochody, których marka zaczyna się na literę inną niż V, nie pochodzą z Niemiec czy Japonii, to ludzie nabici w butelkę lub „masochiści motoryzacyjni”? Podzielę się z Wami własnymi spostrzeżeniami. Czy się ze mną zgodzicie czy nie, pozostawiam to w otwartej przestrzeni.

Kto jeździ „niemcem”?

VW Golf
Foto: Autobild

Skupię się na użytkownikach grupy VW. Ci, co użytkują BMW i Porsche to już inna bajka, nie mówiąc o Mercedesie, który na wskroś niemiecki należy zupełnie do innej grupy. Passat i Golf to samochody dla Kowalskiego, ceniącego sobie w samochodzie prostotę, tanie części (często nieoryginalne) i powszechną możliwość naprawy swojego „wagena” nawet w warsztacie, tuż za rogiem. Taki kierowca jest przekonany, że elektronika w tych samochodach jest wieczna, blachy nierdzewne, a sam samochód do sprawnej jazdy przez lata potrzebuje tylko paliwa. Poza tym Niemcy są skrupulatni i dokładni, więc na pewno przyłożyli się do produkcji jego cacka. Skoda też jest w zasięgu jego zainteresowań, bo choć ma inny znaczek, to niemieccy inżynierowie czuwają nad produkcją, a to już wystarczy. Seat – to też „niemiec” tylko bardziej dla indywidualistów. 

Właściciele Cytrynki, Renówki, Peżo…

Citroen DS
Foto: Dsautomobile

to dziwni ludzie, którzy kupują samochody ciągle psujące się, z migoczącą elektroniką, trzeszczącymi plastikami i tak dalej…i w ogóle nie znają się na motoryzacji. Bo myślimy, jak Francuz może dobrze zrobić samochód? Słyną przecież z doskonałych croissantów do kawy. Ale nie ważne, że to Armand Peugeot w 1889 roku na wystawie światowej przedstawił pierwszy automobil napędzany parą wodną, Louis Renault w 1898 zaczął seryjną produkcję swojego samochodu, a Andre Citroën produkował części do silnika Titanica i w 1919 roku powstał pierwszy Citroen Typ A. Francuzi byli pierwszymi pionierami motoryzacji, więc przez cały wiek raczej nabrali doświadczenia w konstruowaniu pojazdów. Dla użytkowników francuzów liczy się, że te samochody są jakieś. Nietuzinkowe. Po prostu ładne! Samochody tych producentów były zawsze projektowane z polotem i wytaczały nowe trendy, jak choćby Laguna I czy Renault Megane, Peugeot RCZ czy Citroën Xsara Picasso. Nie wspomnę już o historycznym DS. Kierowcy tych marek doceniają ładną linię nadwozia swoich jeździdełek, cenią wygodne fotele, nietuzinkowy kokpit i wiedzą, że samochód to mechaniczny twór, który potrafi się popsuć i czasem trzeba go naprawić – nic nie jest wieczne.

„Fiat i Ford gówno wort” jak mówi stare powiedzenie, no i ta nieszczęsna Alfa

Powiedzenie, które słyszałem jako nastolatek, wywoływało tylko mój uśmiech. Te marki to przecież kawał historii motoryzacji, a produkty ze „stajni” Fiata, Forda czy Alfy Romeo rozpalały wyobraźnię niejednego motoentuzjasty. Kultowy Ford Mustang, Fiat Mirafiori, czy Alfa Romeo Spider to ikony. Może na reputacji Fiata w Polsce zaważyło PRL-owskie wykonanie Malucha, „dużego” Fiata 125p, ale o Fordzie Scorpio czy Escorcie marzyło wielu. Ta opinia może z zazdrości? Użytkownik Fiatów i Fordów zawsze cenił je za prostotę konstrukcji i dostępność części zamiennych, przewidywalność w eksploatacji i tę odrobinę polotu. Fiat Tipo, Uno, Bravo, Brava, Panda, 500 to samochody z podium Car of The Year tak jak i Ford Escord, Scorpio, Mondeo, czy Focus. Nagrody przyznawali raczej ci, co na motoryzacji zjedli zęby. A Alfa Romeo? No cóż, może alfiści to nie ludzie z tłumu i raczej sercem kierują się przy wyborze samochodu, ale znam osobiście przypadki właścicieli Alf, którzy złego słowa o swoich pojazdach nie powiedzą, a robią nimi takie same przebiegi jak posiadacze Golfów i Passatów – tylko bardziej dbają o swoje cacka. Ale kto nie dba o swoją piękną „dziewczynę” i nie obdarza jej czułością ?

Alfa Romeo SZ
Foto: Spiderweb

BMW czyli „Będziesz Miał Wydatki”

To chyba najbardziej rozpoznawalna grupa wśród stereotypów, dotyczących użytkowników marki. Jeżdżą nimi „dresy”, „mafiozi”, „karki” i rozpuszczone dzieciaki z tzw. dobrych domów. Posiadanie beemki to naprawdę w naszym wspaniałym kraju piętno. A szkoda. Beemka to oprócz lansu i ciągłych wydatków na drogi serwis przykład samochodu przemyślanego pod wieloma względami. Oczywiście dla prawdziwych fanów marki, którzy wiedzą, jak wybierać swój egzemplarz, nie są to nieprzewidziane wydatki związane z użytkowaniem samochodu na co dzień. Czasem to dobra inwestycja (chodzi o starsze egzemplarze), czy bezproblemowa eksploatacja bez przykrych niespodzianek. Warunek jeden. Nasz ulubiony mechanik od naszej beemki nie może ściemniać bo nie naprawi jej „młotkiem i przecinakiem”. Wiedzę musi mieć ugruntowaną.

Japończyk jest wieczny

Toyota Camry
Foto: Toyota.pl

Toyota czy Honda to wciąż dla wielu samochód niezawodny, niczym przysłowiowy samuraj. Tutaj jednak dochodzi do kompromisu. Niezawodność ponad polot i wygodę. Samochód ma jeździć i tyle. Prędzej rdza go zje, niż padnie silnik, czy cokolwiek innego. No i te części – będzie drogo, jak się w końcu zepsuje. Szczerze powiedziawszy mało krąży powiedzonek o samochodach japońskich. No może ta, że kto ma Mazdę, w jakim by nie była kolorze, to prędzej czy później będzie ruda. Historia marek japońskich samochodów to dopiero lata 30-te i 40-te XX wieku, ale Japończycy jak się już za coś wezmą, to zrobią to perfekcyjnie. I to zapewne zbudowało siłę tych marek na świecie oraz ogólne przekonanie o niezawodności. Gdyby nie problemy z zabezpieczeniami antykorozyjnymi to dla wielu byłyby to samochody idealne. Pomijając oczywiście tych, którym nie przeszkadza, że samochody te nie są wystarczająco ładne dla gustu Europejczyka. Choć o stylistyce Mazdy można powiedzieć, że jest „inna”.

Prawda jest taka, że nie od marki samochodu zależy twój udany związek z nowym samochodem bo najważniejsza tu będzie zasada:

Jak dbasz tak masz!

Wszystkich użytkowników japończyków, niemców, francuzów, tych na F, tych z gwiazdą, tych z Bawarii i tych pozostałych obowiązuje na koniec dnia ta sama zasada „jak dbasz tak masz”. Mogę się pod tym podpisać obiema rękami. Użytkowałem samochody z niemal wszystkich opisanych tu grup. To czy samochód będzie nas cieszył, wkurzał czy doprowadzi do szewskiej pasji zależy od tego, czego od niego oczekujemy, a jest w stanie temu sprostać  i czy potrafimy się z nim „zaprzyjaźnić” .

samochód marki na F
Foto: Pixabay

Bez przysłowiowej chemii żaden związek się nie uda. Mówiąc serio, prowadzenie samochodu w sposób nieodpowiedni do jego możliwości, zaniedbania w sferze wymian części i płynów eksploatacyjnych na czas, ignorowanie wszelkich objawów stuków i puków podczas jazdy, to główne przyczyny późniejszych problemów z autem i nieprzewidzianych wydatków.

To jak z człowiekiem. Wczesna profilaktyka pozwala unikać poważnych chorób. Dbasz o siebie – jesteś zdrowszy, niezależnie czy chudy, gruby, wysoki, niski, łysy czy owłosiony, nie wspominając o różnicach etnicznych. To może dziwne porównanie, ale coś w tym jest.

Na koniec wspomnę tylko, że opinie o samochodach z ust przedstawicieli handlowych, kręcących setki tysięcy kilometrów rocznie, czy ogólnie użytkowników „służbówek” trzeba traktować z przymrużeniem oka. Oni zwykle nie przejmują się, jak należy odpowiednio traktować samochód (choć są wyjątki), a jak „zarżną” samochód, to dostają następny. Przeciętny użytkownik samochodu raczej dba o swój „skarb”, aczkolwiek konsumpcyjny styl życia dotyka też motoryzacji. Na naszych oczach zmienia się podejście do samochodów. Zamiast naprawiać stary, wymienia się na nowszy model.  

Przyjemnej eksploatacji tego, co tam macie w garażu lub pod blokiem. Dzielcie się swoimi opiniami z sąsiadem.

Tomek.